Nowy Ambasador Leica Camera Poland – Przemysław Chudkiewicz


Nazywam się Przemysław Chudkiewicz i jestem fotografem. Jeśli się nie mylę, to robię zdjęcia od ponad 20 lat 😉 Jestem fotografem reklamowym, ale również portrecistą ludzi i przyrody, bo przyrodzie również można zrobić portret. Wówczas jednak rozmawiam sam ze sobą, stojąc przed nią.

 

Autoportret

 

Kiedy miałem 15 lat mój Tata próbował zarazić mnie fotografią analogową, bezskutecznie. Dopiero 6 lat później, sam poczułem, że chcę to robić – i nadarzyła się okazja, kupiłem pierwszy aparat. Cyfrowy – w tym młodym wieku uznałem, że będzie to zdecydowanie dla mnie lepsze. Mogłem od razu widzieć efekt tego, co zrobiłem. 2001 rok początki fotografii cyfrowej. Początki w ogóle Internetu w Polsce. Ogromna możliwość dzielenia się tym, co powstało wskutek mojej konfrontacji z rzeczywistością. Założyłem wówczas swój pierwszy fotoblog, a potem w 2005 roku zorganizowałem Festiwal Fotoblogów. Nie było wówczas Facebooka czy Instagrama były tylko fotoblogi, jako narzędzie do publikacji fotografii. Miejsce, w którym mogliśmy dzielić się swoją twórczością. Większość fotografów, z którymi teraz mijamy się na drodze zawodowej, zaczynała właśnie od fotoblogów, Bart Pogoda czy Marek Ogień.

 

Inspiracje… Nie miałem chyba jednak żadnej konkretnej fotograficznej inspiracji. To był splot wydarzeń, możliwości i okazji, które pojawiły się przede mną. Wcześniej jednak na pewno dużo malowałem i rysowałem, zatem kompozycja i światło była mi dość bliska. Choć teraz z perspektywy czasu myślę, że dość dużą inspiracją w fotografii był dla mnie mój Tata. Spędzał sporo czasu swojej małej ciemni robionej w łazience, gdzie powiększalnik stał na wannie, a kuwety z chemią na pralce 😉

 

Co ciekawe mój pierwszy aparat to dziś firma znana jako producent drukarek. Otóż moim pierwszym aparatem fotograficznym był Hewlett-Packard Photosmart 120 z 1 MPX matrycą. Zdjęcia były koszmarnej jakości, ale radość tworzenia była przeogromna.

 

Bovska

 

Przez lata nawet nie wiedziałem, że mnie ciągnie do portretu jako formy. Tylko po prostu spotykanie nowych ludzi i rozmowa z nimi. Poznanie człowieka. Dziś znowu z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to właśnie o to chodzi w portrecie, że to jest wzajemne poznanie. Kiedy wchodzi człowiek, którego nie znam przed mój obiektyw, muszę porozmawiać, żeby wydobyć z niego coś – co w nim siedzi głęboko. Nie chce, żeby to było tylko chwilowe zamknięcie kadru. Chce czegoś więcej. Czegoś, co uwieczni to nasze spotkanie. Jaki ten człowiek jest. Tu i teraz. Ze wszystkim, co zebrał na swojej twarzy, ciele przez wszystkie lata swojego życia. Dlatego szukam w człowieku jego prawdy, autentyczności. Często poruszam trudne tematy. Zadaje niewygodne pytania, ale też pytam o marzenia. One potrafią wywołać niesamowite emocje.

 

Ostatnio usłyszałem takie zdanie: „Prawda jest tam, gdzie nikt nie chce spoglądać”. No i staram się to właśnie sfotografować, a nie jest to łatwe w dzisiejszych czasach. W czasach, w których zdecydowana większość zdjęć podlega postprodukcji. Przecież nawet zdjęcia robione telefonem dostają nakładkę postaci filtra, który wygładza skórę. Czy my pokazujemy prawdziwych siebie? Nie ma w tym dla mnie wówczas autentyczności. Dlatego rozpocząłem projekt Portrety Odmienności, szukam naszych niedoskonałości, które są czymś pięknym, wyjątkowym. Nie każdy jest na to gotów, bo to o akceptacji siebie takiego, jakim się jest. A to dzisiaj nie jest łatwe.

 

Konrad Darocha 

 

Tak właśnie powstał projekt “Niedopowiedzenia”, czyli zapis rozmowy podczas sesji portretowej w postaci filmu na YouTube. Zapis jest dokładnie przeniesieniem jeden do jednego z sesji. Widz może zobaczyć, jak wygląda mój proces portretowania. Co ciekawie, ten proces pokazuje pewną zasadę, którą odkryłem po latach fotografowania, że choćby nie wiem, co się działo – to dla mnie zrobienie autentycznego portretu wymaga jednak krótkiej, acz głębokiej rozmowy.

 

Wzajemnego poznania, spotkania dwóch ludzi. Musi dojść pewnego rodzaju otwarcia pomiędzy nami. W trakcie takiego odkrywania człowieka wpadam w stan aktu twórczego czy jak kto woli płynę – kompletnie nic innego dla mnie wówczas nie istnieje i czuję, że to jest właśnie ten moment. Robię zdjęcie. Nie chcę, żeby mój gość był przeze mnie sztucznie ustawiany. Chcę, żeby sam szukał dobrego miejsca dla siebie. Poczuł się bezpiecznie i swobodnie. Wtedy od razu kompozycja jego ciała robi się prawdziwa i naturalna. Jestem w stanie wyłapać właśnie ten decydujący moment na zatrzymanie kadru, na uwiecznienie spotkania.

 

Bartek Królik

 

To właśnie najbardziej kręci mnie w moich spotkaniach, rozmowach, czyli właśnie portretach. Portret jest zawsze o kimś albo o czymś. I choć często opisuję sesje portretowe, to nie jest tam napisane, co przedstawia zdjęcie, kto jest na tym portrecie, tylko jak przebiegało spotkanie, co ono mi dało. Jakie towarzyszyły temu spotkaniu emocje. Co nam to dało.

 

Przez 20 lat spróbowałem praktycznie każdego systemu fotograficznego na rynku. Ta droga była kręta i zawiła. Na jednym systemie byłem 10 lat, ale znowu na innym byłem pół roku czy na kolejnym rok. Tak sprawdzałem i szukałem. Miałem poczucie, że wciąż szukam tego jednego narzędzia, które będzie sprawiało, że będę kompletnie spokojny o działanie. I nie będę się martwił o techniczne aspekty. Tylko po prostu połączymy się w jedności. To będzie przedłużenie mojego widzenia. Będzie narzędzie do zapisywania moich spotkań ze wszystkim tym, co widzę. Zauważam – często mówię, patrze inaczej.

 

Natalia Przybysz

 

Leica to aparat, który jest jakby częścią mnie i zapisuje to dokładnie tak, jak ja to widzę. Jako artysta ma to dla mnie ogromne znaczenie.

Prostota i minimalizm przemówił do mnie natychmiast, bo z natury jestem minimalistą. Lubię proste, ale piękne rzeczy. Lubię, jak nic nie zakłóca przekazu. Często proszę swoich modeli, aby na sesje portretowe przyszli w ubraniu minimalistycznym, jednokolorowym. Najlepiej bez pasów i wzorów. To niepotrzebnie absorbuje odbiorcę. Zależy mi na prostocie i przekazie jaki płynie z człowieka. Wtedy mogę wydobyć na zdjęciu właśnie to coś z jego serca – coś co skrywa latami.

 

W Leica SL2 zachwycił mnie plik wyjściowy prosto z aparatu. Jego plastyka i możliwość edycji, bo właściwie tylko dodaję kolor. Lubię to robić – jest w tym często wzmocnienie przekazu.

 

Teresa Starzec

 

Teresa Starzec to cudowna kobieta, która pojawiła się w moim życiu stosunkowo niedawno – 5 lat temu. Współpracujemy. Teresa to artystka z prawdziwego zdarzenia. Malarka współzałożycielka słynnej Fundacji Atelier na Foksal, gdzie uczą malarstwa, rysunku, a nawet też grafiki komputerowej. Cudowne jest w Niej to, że w wieku 70 lat wspiera w młodych wszystkie nowinki techniczne, wykorzystywane jako narzędzia do twórczości. O tym też będzie można posłuchać w Podcaście, w którym z Nią rozmawiam.

 

Teresa Starzec

 

Na sesji od razu wyczułem niesamowitą energię, jaka od niej bije. Otwartość i akceptacja siebie podczas rozmowy, kiedy ją fotografowałem. Wspominała, że nieraz była wytykana palcami na ulicy. Ona kompletnie tym się nie przejmuje. Jest sobą, co wiemy, że dziś to wciąż bywa nadal trudne. Teresa Starzec na moich zdjęciach jest w swojej stylizacji. Marynarka, która ma wydrukowane jej obrazy. Oczka, które maluje już od wielu lat.

 

Wszystkie te zdjęcia są takie, jaka jest Teresa. Ja naprawdę tylko rozmawiam, zdjęcia robią się w międzyczasie. Otwieram ludzi i szukam ich prawdy. Prawdy, która sama się broni.

 

Teresa Starzec

 

Mam nieustannie plany fotograficzne. Właściwie, gdybym tego nie miał, to nie miałbym wewnętrznej motywacji do działania. To prawdopodobnie wynika z mojej wysokiej wrażliwości, ale też rozwiniętego zmysłu uważności. Czasami ten dar, mogę powiedzieć, mnie denerwował, bo zauważałem rzeczy, których nie chciałem. Dziś jednak potrafię tę umiejętność włączyć w odpowiednim momencie, kiedy mi zależy. Na przykład podczas sesji zdjęciowej. I wyłączyć, kiedy mnie to już nie interesuje. Uspokoić myśli i wyciszyć głowę. Zebrać siły na kolejne zdjęcia.

 

Jestem zwolennikiem teorii, że wszyscy jesteśmy kreatorami swojego życia. Mamy ogromny wpływ na to, kim jesteśmy. Przecież to, co się teraz dzieje jest wynikiem tego, co zrobiliśmy kiedyś. A więc na to, co wydarzy się w przyszłości również mamy wpływ my sami. Kiedy w zeszłym roku prowadziłem cykl FOTOspacerów po całej Polsce. Spotkałem wielu początkujących fotografów, których głównym problemem było nie to, że mają problemy z dobieraniem kompozycji, kadru czy światła. Tylko mierzyli się sami ze sobą oraz tym, co w ich głowach. Co ludzie powiedzą o ich zdjęciu. Zamiast po prostu zacząć działać, publikować, mierzyć się z tym.

 

Oczywiście wystawianie zdjęć bywa trudne i nieprzyjemne, ale w dobry sposób skonstruowana krytyka będzie cię rozwijać. Możesz iść do przodu.

 

Przemysław Chudkiewicz  – urodził się w Warszawie w szczęśliwym i wyjątkowym 1979 roku. Jest fotografem od 20 lat. W tym okresie sportretował wiele osób z życia publicznego. Pracował dla większości agencji reklamowych i domów produkcyjnych w Polsce. Fotografował dla topowych brandów świata. W fotografii najważniejsza jest dla niego relacja jaką buduję z obiektem. Rozmowa z człowiekiem, cisza i uważność przy portretowaniu przyrody. „Wabi-sabi” – piękno niedoskonałości, tego szuka, tworząc swoje projekty. Swoimi pracami porusza obszary niewygodne, zapomniane, bądź po prostu niezauważane. Przypomina o kruchości życia i jego nietrwałości, inspirując odbiorcę do refleksji. Zaskakuje mnogością interpretacji, gdy ten zdążył się poczuć bezpiecznie na ustałej wodzie. Mówi, że pozwala ludziom, chwilom istnieć dalej, a nawet bardziej. Wierzy, że fotografia zrobiona z dobrą intencją pokazuje piękno materii taką, jaka jest. 

 

Wystawy & Wystąpienia:

Witkacy. Przez Czwartą Ścianę – Wystawa Zbiorowa – 12.2015
UCHO – Wystawa Fotografii— OFFicyna Art&Deisgn – 05.2106
Barwy w przyrodzie- Festiwal Przenikania – 05.2018
18 Rybnicki Festiwal Fotografii – 09.2021
Obrazy Których Nie Ma – Wystawa – 11.2021 

 

 

Publikacje między innymi:

Nie Ma Takiego Snu – Album Fotograficzny – 09.2021
Zwierciadło
Newsweek
Wyborcza
Forbes 

 

Instagram

Facebook

27 maja 2022